Miry misja kwiatowa- czyli jak spędzić jesienne popołudnie (część III)
Przydatne informacje:
[zapis narracji/wydarzeń w nawiasach kwadratowych]
zapis myśli normalną czcionką (wyjątkowo bo Netta monologuje przez całą historyjkę)
[Dzień po wyprawie Miry, wczesny poranek, mieszkanie rodzinki]
[Dzień po wyprawie Miry, wczesny poranek, mieszkanie rodzinki]
N(etta): ...
N: I co ja mam o tym wszystkim myśleć? Wysłałam Mirę po jednego kwiata, wróciła z co najmniej dziesięcioma.
N: I, co najlepsze, żaden z nich chyba nie jest tym, o który prosiłam. Mira, Mira...
N: No nic, starała się przynajmniej i przy okazji Szkatułka zaliczyła wieczorny spacer. Chociaż chyba lepiej nazwać to wielką wyprawą niż spacerem. Dopóki Mira się nie obudzi zajmę się tym bałaganem, może uda mi się wygrzebać jakieś interesujące okazy.
[Jakieś dobre pół godziny żmudnego przedzierania się przez siostrzane łupy i wkładania wybranych kwiatów między grube tomiszcza żeby ładnie się zasuszyły później]
N: No, koniec. Teraz tylko odwiesić plecak na miejsce i można iść ogarniać śniadanie.
N: Hm? A to co?
N: A, szkic poglądowy. Następnym razem chyba muszę się bardziej postarać, jak tak teraz patrzę to faktycznie można go zinterpretować na tysiąc sposobów, haha! Nieźle się pogniótł, ciekawe jakie przygody przeżywał w łapach Miry i spółki?
N: Coś jakby przebijało z drugiej strony patrząc pod światło? Nie pamiętam, żebym pisała jakieś instrukcje z tyłu?
N: Może następnym razem ja też się zabiorę na poszukiwanie kwiatów?
Koniec←
I do następnego!
0 komentarze