Miry misja kwiatowa- czyli jak spędzić jesienne popołudnie (część II)

by - września 18, 2019

Przydatne informacje:

[zapis narracji/wydarzeń w nawiasach kwadratowych]
*zapis czynności między gwiazdkami*
zapis myśli kursywą
[Czas: około dwie godziny od wyjścia Miry z kompanami z domu / Miejsce: las i okoliczne łąki]

 Mi(ra): No, to jesteśmy! Pora brać się do roboty. Szkatuła? Kleks? Jesteście ze mną?
Sz(katułka) i Kl(eks): *entuzjastyczne wyrazy bycia w gotowości*
Mi: I prawidłowo! Spotykamy się w tym miejscu za pół godziny, każdy zbiera kwiaty jak najbardziej zbliżone do rysunku Nett. Powodzenia dla wszystkich nieustraszonych wojowników i niech moc będzie z nami!



 [Pół godziny później, miejsce zbiórki]


 Mi: Ok, etap pierwszy misji zakończony. Jak tam zbiory, owocne?
Sz: *kiwnięcie głową*
Kl: *mniej przekonane kiwnięcie głową*
Mi: Doskonale. To teraz czas na etap drugi!

  Mi: Dobra, mam szkic poglądowy.

 Mi: Obczajcie szczegóły i możemy zaczynać.

 Mi: ...
Sz: ...
Kl: ...

  Mi: Tak szczerze jak dla mnie to może być ten.

 Sz: *szczeknięcie mówiące, że wygląda faktycznie podobnie ale może warto sprawdzić też resztę kwiatów które w pocie czoła zbierali przed chwilą, ot tak, dla zasady*

 Mi: Dobra spokojnie, sprawdzimy resztę. Chociaż wątpię, żeby którykolwiek był tak podobny do rysunku jak właśnie ten tu żółty dżentelmen.

 Mi: Kurczę, ten też jest całkiem podobny.
Sz: *szczeknięcie zgody*


 Mi: I ten też, no serio?


 Mi: Niby trochę wyrośnięty ale kolor się zgadza. I drobne kwiatki też...


 Mi: Dobra przyznać się, kto robi sobie jaja?
Kl: *cicha próba odwrotu*
Mi: Do następnego wtorku możesz pomarzyć o chrupkach oszuście!
Kl: *przepraszające dźwięki pełne szczurzej skruchy*


 Mi: Podobny do rysunku...


 Mi: I ten...


 Mi: Ten też...


 Mi: To przestaje być zabawne.


 Mi: Serio?


 Mi: To może być ten...


 Mi: Ale równie dobrze też ten... Sama nie wiem, wszystko mi się już miesza!




 [Jakieś kolejne siedem okazów później]




 Mi: Tak się nie da pracować! Przejrzeliśmy chyba ze sto tych piekielnych roślin i każda, KAŻDA jedna jest podobna do rysunku Netty i nie, nie liczę tej fioletowej od Kleksa bo na to nie zasługuje. Myślałam, że ten rysunek miał nam pomóc a nie jeszcze utrudnić całą sprawę, co za dno! I jeszcze się ciemno zrobiło, zaraz trzeba będzie się zbierać a nie mam się po co pokazywać w domu bez kwiatka!


 Mi: Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Mam tego wszystkiego dosyć, widzę już na żółto przez to ciągłe wlepianie oczu w kwiaty!
Sz i Kl: *zbiorowa panika w rekacji na dzikie rzucanie się Miry*


 Mi: Dobra, już się uspokoiłam, już mi lepiej. Dobrze, że wzięłam plecak. Jak to mówią mądrzy ludzie- gdzie plecak tam i rozwiązanie problemu.
Kl: *zaciekawiony choć nie do końca przekonany co do słuszności słów opiekunki ruch uchem*


 Mi: *intensywnie wypychanie zgromadzonych okazów roślin do plecaka przy akompaniamencie zagrzewających do walki okrzyków wydawanych przez kompanów*


 Mi: No, Nett, szykuj się na szok- misja zakończona wyjątkowym sukcesem! Szkatuła! Kleks! Wracamy do domu. Stawiam każdemu coś dobrego za ciężką pracę, co powiecie na psie ciasteczka?
Sz i Kl: *pełne autentycznej radości podrygiwanie*
Mi: A dla dzielnej Miry kubek gorącego kakao! Jednak nie ma to jak zbieranie kwiatów!








Ciąg dalszy nastąpi→

You May Also Like

0 komentarze