Aktualności i aktywności (tyko dla wytrwałych gości)

by - lipca 11, 2018

Moja aktywność tutaj to jakiś mało zabawny żart (z gatunku tych, które opowiadają ciocie na spółkę z wujkami podczas świątecznych zlotów rodzinnych i musisz udawać, że bardzo cię rozbawiły, bo jeszcze się obrażą i będziesz mógł powiedzieć smutne "żegnaj" kolejnej zapachowej świeczce na urodziny). Przez miesiące nieobecności zdążyłam dostać się na kolejny rok studiów, wylać pełniutki kubek czarnej herbaty na własny materac, przejść całkiem interesującego indie horror rpga Angels of Death oraz stracić wszystkie zapisy z kolejnej gierki w którą tłukłam namiętnie dniami i nocami -Witch's Heart, spisać dwa ze stu scenariuszy siedzących mi w głowie historii (i nawet narysować projekty postaci!), przegrać uczelniany turniej w Scrabble i zjeść kawałek tortu weselnego z imprezy, na której mnie nawet nie było.

Lalki. Wbrew pozorom, wiodąc tak zajęte opierniczaniem się i unikaniem obowiązków życie, nie zapomniałam o moich plastikowych kompanach. Trochę się pozmieniało, dlatego sądzę, że czas najwyższy na mały lalkowy rozrachunek.
Zacznę od zmiany najbardziej (potencjalnie) szokującej- mały rudzielec Fern już ze mną nie mieszka. Przeprowadziła się do nowego, kochającego domu w kwietniu i z tego co mi (doskonale) wiadomo, jest tam traktowana jak prawdziwa ogrodniczka-księżniczka.
Ale ale, historia ciągnie się dalej. Za pieniądze ze sprzedaży rudzielca miałam szczery zamiar wyposażyć Mortimera w nowe włosy, kłak, który obecnie przyozdabia (?) jego głowę wzbudza we mnie bardziej negatywne uczucia z każdym kolejnym razem, kiedy na niego przypadkiem spojrzę, Noę w nowe ubrania i buty, coś miało również skapnąć i dla Kurczaka. Skończyło się na tym, że zdążyłam zamówić dwie sztuki obitsu 21, po czym moja współprzemytniczka- W. poinformowała mnie miło o wiszącej na lalkowej grupce sprzedażowej ofercie. Dal Maretti, z wigiem, z ubrankami, z bajerami.
Jak łatwo się domyślić, siedzi sobie teraz wygodnie obok mnie. Nazwałam ją Toska i wszystko wskazuje na to, że zostanie już z mną na dobre.

Tak wyglądała w dniu przybycia, przez ten czas zdążyłam już spieniężyć wiga ze zdjęcia- obecnie siedzi w przejściówce, podciętym stockowym włosiu od Dal Heiwy, wymienić jej oczy na różowe animalsy, wkleić brązowe rzęsy, przesadzić na wspomniane obitsu 21 i wywindować ją na szczyt lalkowej hierarchii ulubieńców. Czekam teraz tylko na trochę bardziej słoneczny dzień, żeby cyknąć fotkę ukazującą uśmiechniętego dzieciaka w pełnej cukierkowej chwale.

Oprócz Toski wypadałoby pokazać również nieco bardziej aktualną formę Mortimera (który wcześniej nosił imię Silas, ale nie pasowało do niego równie bardzo co jego obecny kłak wig, więc z ciężkim sercem postanowiłam je zmienić).

Mo jest Taeyangiem Timulusem i po dostaniu go natychmiast zabrałam się za zmazanie i ponowne pomalowanie jego ust. Teraz czeka na przejściowego wiga, który został wygrzebany w tym tygodniu z czeluści ebaya i po tym, jak już wciągnę nowe włosy na jego łysy czerep, będzie prawie ukończony- zarówno on, jak i jego młodsza siostrzyczka Toska muszą poczekać na swoje idealne włosy do chwili, kiedy dostanę zastrzyk gotówki na monstrualne lalkowe wydatki.

Z impulsywnych zakupów- udało mi się nabyć cudowną lalkową Vespę i nie mniej cudowne lalkowe nadmuchiwane koło ratunkowe w kształcie kaczuszki, planuję więc intensywnie sesje z tymi rekwizytami, przynajmniej dwie. Niestety pogoda planuje zalewać moje rodzinne miasteczko deszczem przez najbliższy tydzień, dlatego z realizacją fotograficznych planów trzeba będzie trochę zaczekać. Po zrobieniu porządnych zdjęć Tosce i Mo wrzucę post podsumowujący zmiany, które przeszli pod moim nadzorem, zawsze chciałam coś takiego zrobić, a w tym roku spełniam marzenia.

Do następnego!🔜

You May Also Like

0 komentarze