Mo i No (część pierwsza)

by - sierpnia 07, 2018

Myśli zapisane są w [kwadratowych nawiasach].

 N(oah): Myślę, że to już. Drzewa trochę zasłaniają, wiadomo, ale lepsze miejsce nie istnieje.
M(ortimer): Zgodnie z przegranym zakładem, Twoje zdanie jest dla mnie rozkazem.

 N: Odświętna koszula i to pasiaste nie wiem co na twoim ramieniu to też, ma się rozumieć, element roli przegranego w zakładzie?
 M: Dlaczego ty zawsze musisz mi dokuczać?
 N: Dobra, Mo, wyluzuj i patrz!

 N: Twoja udręczona dusza będzie mogła do woli chłonąć ten cudowny zachód dzięki cudownemu talentowi do wybierania odpowiednich miejsc posiadanego przez tę oto cudowną dziewczynę!
M: Oby, jeśli nie to jestem gotowy udusić cię własną marynarką.

 N: Wesolutki jak zawsze. Ten zakład był w sumie trochę ustawiony jeśli weźmiesz pod uwagę fakt, że Toska nie rozróżnia trefla i pika.
M: ...
M: ...

M: Nie wiem co mam o tym myśleć. Nie wiem, w jakim świetle stawia mnie to jako osobę. Ograny przez dziewczynkę nie odróżniającą jednej karty od drugiej. Moje życie to jakaś farsa.

 N: Ciężko się nie zgodzić... Hej Mo, patrz, zaczyna się!


 N: ... i wtedy zatacza taki jakby okrąg, ale niezupełnie, może bardziej coś na kształt elipsy...
M: ... [Noah wcale nie jest taka zła. Jeśli akurat nie wydmuchuje chmur dymu z tych swoich fajek prosto w moją twarz, albo nie rzuca klamerkami w ludzi pod balkonem, to wydaje się całkiem sympatyczna. Ma ładne włosy. I długie rzęsy. Rany, jakie ona ma długie rzęsy!]

 N: Chmury są podstępne. Wcale nie są tym, za co je uważasz, o ile w ogóle za coś je uważasz. Bo jeśli za wrogów, to masz całkowitą rację...
 M: ... [Gada od rzeczy i mamrocze jak przez sen te swoje teorie spiskowe. Ale cholera, czasem serio są ciekawe. I wkłada w to dużo serca, w to co lubi. I w sumie jestem wdzięczny, że mnie tu przyciągnęła, nawet jeśli przegrałem zakład z dwunastolatką i jestem trochę żałosny w tej swojej pasiastej marynarce.]

 N: ... i właśnie dlatego wiara w propagandę nie zawsze wychodzi karpiom na zdrowie!
M: ...
N: Mo! Mo? Słuchasz mnie w ogóle?
M: Co? A, tak, jasne. Elipsa, chmury i propaganda.

 N: Nadlatuje króliczek!
M: Nie wiem w którym miejscu to monstrum przypomina królika.
N: Dobra, może być Mortimerem jeśli wolisz.
M: ...



 M: ... [Chciałbym złapać ją za rękę, chociaż na chwilę. Pewnie jest chłodna.]
M: ... [Ale co, jeśli się zdenerwuje?]
M: ... [Zrób to Mortimerze, bądź prawdziwym człowiekiem chcącym dotknąć ręki innego człowieka. Atrakcyjnego człowieka. Siedzącego obok. Bardzo atrakcyjnego. Człowieka.]
M: ...


 N: ...
M: ... [Super,  świetnie, gratulacje Mortimerze, debilu. Zaraz dostaniesz to, na co zasługujesz, a twoja młodsza siostra będzie się z ciebie naśmiewała do końca swoich dni.]


                                   M: ??????????????????????????????????????????????????????????????????

 M: Hej...Noah?
N: Przestań się na mnie gapić.
N: Lepiej popatrz przed siebie, niebo się robi różowe.

 M: Faktycznie! Myślisz, że jak posiedzimy wystarczająco długo, to doczekamy chociaż kilku gwiazd?
N: Nie wiem, może? Na przedmieściach nie ma aż tylu latarni i neonów.

N: To, o tam, wygląda trochę jak gwiazda! Jak chcesz to możemy trochę posiedzieć i poczekać. Tylko istnieje prawdopodobieństwo, że zeżrą nas komary. Albo, że zmarzniemy i będziemy kichać. Albo oba.

  
 M: Zostańmy!



 M: [A jednak była ciepła. Jak mały piecyk.]

You May Also Like

2 komentarze

  1. Jakie urocze! Śliczna z nich para. + Cudnie napisane, choć takie sceny do łatwych nie należą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! <3 Pisałam spontanicznie, trochę w głowie podczas robienia zdjęć, trochę potem, siedząc przed laptopem. Mam nadzieję, że uda mi się jakoś rozwinąć ten wątek w przyszłych potencjalnych historyjkach :D

      Usuń