[SZOK!] Sprzedała przebywające pod jej opieką dziewczyny!!! [zobacz zdjęcia]
Będzie krótko i treściwie. Jako, że rzucenie szokującej informacji na samym początku posta może
zwiększyć jego szansę na bycie przeczytanym do końca, to najwyższa pora
wspomnieć o moim rozstaniu z dwiema członkiniami wesołej gromadki
generatorów kłopotów. Najpierw pożegnałam towarzyszącą mi od wakacji
Lone (Pullip Hinaichigo).
spakowana w pudło i (prawie) gotowa do drogi |
Następna pod nóż trafiła Odie (Dal Steampunk Eclipse Icarus). Było to zaskoczeniem również w pewnym sensie i dla mnie. Wyprzedana, wyśniona, wyczekana- przetrwała u mojego boku raptem kilka miesięcy. Z perspektywy czasu jest mi trochę szkoda, ale wierzę, że w nowym domu jest jej znacznie fajniej!
ostatnie zdjęcie, jakie jej zrobiłam, to zdjęcie sprzedażowe- smutne ale prawdziwe |
Fajnie byłoby publikować coś częściej niż raz na trzy miesiące, bo dzisiaj na przykład przypomniało mi się, że jednak jakiś lalkowy blog to kiedyś miałam. Zalogowałam się z uśmiechem tryumfu, a tu ostatni post z października. Mamy styczeń. Nie sądzę, że porwę się na coś tak skrajnie nierealnego jak
Mam trochę problem z chcę-to-listą, bo niczego tak naprawdę nie chcę (wow, co za mocne stwierdzenie). Obecna drużyna plastiku zupełnie satysfakcjonuje nie tylko moje skrzywione poczucie estetyki, ale i mój portfel. W tym miejscu ostrzeżenie- post piszę oczekując na kupionego w trakcie jego tworzenia ostatniego już członka rodzinki (debiut na blogu, mam nadzieję, niedługo). Zamiast chcę-to-listy rozważam zakładkę, do której wrzucę zdjęcia modeli lalek najbardziej cieszących moje oczy swoimi stockami/które często oglądam w grafice google kiedy powinnam spać już od trzech godzin/które może bym miała, gdyby nie wyrzuty sumienia i brak funduszy.
Na zimę zasypiam zdjęciowo, bo światło w pokoju jest słabsze niż wiosną, a rękawiczkami nadal intensywnie gardzę. W ramach walki z niechęcią do tych materiałowych wspomagaczy postawiłam sobie za cel zrobienie dwóch sesji w śniegu, do czego zainspirowała mnie głownie świetna biała czapka ze stocku Dal Risy, którą wydębiłam do zdjęć od W. Teraz czekam tylko na śnieg.
Last but not least, lutowej Noi, jako weterance, należy się urodzinowa sesja z mnóstwem balonów (już zakupione do tego celu w lokalnym chińskim sklepie), kolorowych serpentyn i, w wersji najbliższej ideałowi, kawałkiem mini-ciasta i resztą rodziny.
Plany są, o realizację się postaram z całą właściwą sobie pretensjonalną przesadą.
Do następnego i ubierajcie się ciepło ⛄!
4 komentarze
Adzik wraca na bloga, whoo! ♥ Maksymalnie tęskniłam za Twoim stylem pisania i lalkami, serio. Teraz leć publikować te cztery posty i robić nowe zdjęcia, bo ktoś tu ich wyczekuje ze zniecierpliwieniem!
OdpowiedzUsuńAaaaaaa, czuję się tak bardzo bardzo podbudowana tym komentarzem i cieszę się, że ktoś (ktoś fajny) to czyta/ogląda!
UsuńCieszę się , że uważasz, że Odie jest w dobrych rękach :) Pozdrawiamy serdecznie :) będziemy tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńW najlepszych w jakie mogła trafić, serio! Też pozdrawiam Ciebie i całą lalkową ekipę :D
Usuń