[SZOK!] Sprzedała przebywające pod jej opieką dziewczyny!!! [zobacz zdjęcia]

by - stycznia 04, 2019

Będzie krótko i treściwie. Jako, że rzucenie szokującej informacji na samym początku posta może zwiększyć jego szansę na bycie przeczytanym do końca, to najwyższa pora wspomnieć o moim rozstaniu z dwiema członkiniami wesołej gromadki generatorów kłopotów. Najpierw pożegnałam towarzyszącą mi od wakacji Lone (Pullip Hinaichigo).
spakowana w pudło i (prawie) gotowa do drogi
Po Lone zostały mi karmelowe chipy, kilka zdjęć i wspomnienie przyjemnego doświadczania cudownej miękkości torsu obitsu SBH na porządku dziennym. Zastanawiam się, czy po każdej sprzedaży lalki nie powinnam tworzyć małej tabelki podsumowującej cały proces decyzyjny-najpierw jej kupna, potem szeroko pojętej customizacji i końcowej sprzedaży, bo zauważyłam, że element pierwszy i ostatni sekwencji realizuję szalenie impulsywnie. Nie wiem, czy to życie nie dostarcza mi potrzebnych emocji, ale wydawanie pieniędzy w zupełnie przypadkowych momentach na zupełnie przypadkowe rzeczy powoli staje się moim ulubionym sportem. Lone lubiłam i lubię nadal, zwyczajnie i po ludzku przytłoczyło mnie posiadanie pięciu lalek, z których z dwóch rodzajów (?)- Pullip i Dal, miałam po dwa egzemplarze. Nowy rok, nowa zasada: z każdego rodzaju po jednym by zachować złoty środek. I w ramach zasady złotego środka: dosyć lalek, których kolorem przewodnim jest złoty.

Następna pod nóż trafiła Odie (Dal Steampunk Eclipse Icarus). Było to zaskoczeniem również w pewnym sensie i dla mnie. Wyprzedana, wyśniona, wyczekana- przetrwała u mojego boku raptem kilka miesięcy. Z perspektywy czasu jest mi trochę szkoda, ale wierzę, że w nowym domu jest jej znacznie fajniej!
ostatnie zdjęcie, jakie jej zrobiłam, to zdjęcie sprzedażowe- smutne ale prawdziwe
To teraz, po szybkim rachunku sumienia i podsumowaniu zeszłorocznych szaleństw, chciałam dać znać, że stara ekipa zostaje w starym składzie, a Noah i Toska nawet w zupełnie nowych wizerunkowych odsłonach. Dodatkowo, coby się nie nudzić między jedną beznadziejnie długą lekturą na zajęcia a drugą, zaplanowałam sobie kilka całkiem ambitnych okołoblogowych aktywności.
Fajnie byłoby publikować coś częściej niż raz na trzy miesiące, bo dzisiaj na przykład przypomniało mi się, że jednak jakiś lalkowy blog to kiedyś miałam. Zalogowałam się z uśmiechem tryumfu, a tu ostatni post z października. Mamy styczeń. Nie sądzę, że porwę się na coś tak skrajnie nierealnego jak wyjście z aparatem na dwór zimą cotygodniowe posty, ale ze dwa w miesiącu można by spróbować trzasnąć. Cztery posty siedzą sobie już wygodnie w kopiach roboczych. Zdaje się, że cała energia, jaką zdążyłam zgromadzić przez kawałek świątecznej wolności, wyczerpała się właśnie na nie. W każdym bądź razie, kolejne cztery tygodnie załatwione. Co stanie się dalej? Czas pokaże.
Mam trochę problem z chcę-to-listą, bo niczego tak naprawdę nie chcę (wow, co za mocne stwierdzenie). Obecna drużyna plastiku zupełnie satysfakcjonuje nie tylko moje skrzywione poczucie estetyki, ale i mój portfel. W tym miejscu ostrzeżenie- post piszę oczekując na kupionego w trakcie jego tworzenia ostatniego już członka rodzinki (debiut na blogu, mam nadzieję, niedługo). Zamiast chcę-to-listy rozważam zakładkę, do której wrzucę zdjęcia modeli lalek najbardziej cieszących moje oczy swoimi stockami/które często oglądam w grafice google kiedy powinnam spać już od trzech godzin/które może bym miała, gdyby nie wyrzuty sumienia i brak funduszy.
Na zimę zasypiam zdjęciowo, bo światło w pokoju jest słabsze niż wiosną, a rękawiczkami nadal intensywnie gardzę. W ramach walki z niechęcią do tych materiałowych wspomagaczy postawiłam sobie za cel zrobienie dwóch sesji w śniegu, do czego zainspirowała mnie głownie świetna biała czapka ze stocku Dal Risy, którą wydębiłam do zdjęć od W. Teraz czekam tylko na śnieg.
Last but not least, lutowej Noi, jako weterance, należy się urodzinowa sesja z mnóstwem balonów (już zakupione do tego celu w lokalnym chińskim sklepie), kolorowych serpentyn i, w wersji najbliższej ideałowi, kawałkiem mini-ciasta i resztą rodziny.
Plany są, o realizację się postaram z całą właściwą sobie pretensjonalną przesadą.

Do następnego i ubierajcie się ciepło ⛄!

You May Also Like

4 komentarze

  1. Adzik wraca na bloga, whoo! ♥ Maksymalnie tęskniłam za Twoim stylem pisania i lalkami, serio. Teraz leć publikować te cztery posty i robić nowe zdjęcia, bo ktoś tu ich wyczekuje ze zniecierpliwieniem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaaa, czuję się tak bardzo bardzo podbudowana tym komentarzem i cieszę się, że ktoś (ktoś fajny) to czyta/ogląda!

      Usuń
  2. Cieszę się , że uważasz, że Odie jest w dobrych rękach :) Pozdrawiamy serdecznie :) będziemy tu zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W najlepszych w jakie mogła trafić, serio! Też pozdrawiam Ciebie i całą lalkową ekipę :D

      Usuń